Biegłam przed siebie nie zwracając uwagi na to co się dzieje. Uciekałam przez Tobą.
Nawet nie wiedziałam kim jesteś, ale uciekałam, bo miałam przeczucie, że mnie zranisz.
Wszystko w środku podpowiadało mi, że jesteś gnojem, który zrobi mi krzywdę.
Który sprawi, że będę miała siebie za nic nie wartą osobę, za beznadziejną dziewczynę, która nie umie sobie poradzić z własnym życiem. I tak oto dobiegłam do "ślepej uliczki".
Właśnie wtedy moje serce zaczęło bić jak szalone, ponieważ złapałeś mnie za dłonie i pchnąłeś w stronę zimnej ściany. Wiedziałam co się stanie, ale mimo wszystko próbowałam wyrwać się z Twojego uścisku i wtedy...
Wtedy się obudziłam. Spojrzałam na sufit w swoim pokoju. Byłam cała zalana potem. Po raz kolejny głupi sen. Beznadziejny sen. Westchnęłam tylko głęboko i powoli zsunęłam z siebie kołdrę. Bardzo powoli udałam się do łazienki, aby wziąć prysznic, ale właśnie zadzwonił telefon. "Cholera, kto znowu...?" Zaklęłam w myślach, lecz jak zobaczyłam na wyświetlaczu mojego nowego smartfona, że dzwoni Nancy nie zawahałam się odebrać.
- Hej kochana Nan - powiedziałam radosnym głosem, aby nie okazać moich mieszanych uczuć.
- Hej Carol, zgodnie z planem będę po Ciebie za 45 minut.
"Damn it! Całkowicie zapomniałam, że Maleńka dostała prawo jazdy i nowiusieńki samochód od tatusia..."
- Oczywiście, mam tylko nadzieję, że nie wylądujemy na pierwszym drzewie.
- A idź Ty diablico. - gdy to powiedziała rozłączyła się, a moje kąciki ust lekko drgnęły, uśmiechnęłam się mimowolnie.
Pomaszerowałam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i przygotowałam się do szkoły. "Szara codzienność..." pomyślałam, podczas wybierania stroju do szkoły. A gdy już byłam gotowa w pośpiechu ruszyłam do lodówki i wyjęłam z niej jogurt i wzięłam rogala, a następnie wybiegłam z domu mijając się w drzwiach z mamą, która wróciła z nocnego dyżuru w szpitalu, rzuciłyśmy sobie tylko pospieszne "Cześć". Nic nowego. Mama pracowała całe dnie i noce. Taka praca lekarza.
Gdy wsiadłam do samochodu Nancy pocałowałam ją na przywitanie w policzek.
- No hej Piękna - puściłam jej oczko zapinając pasy bezpieczeństwa.
- No to kierunek szkoła Kochanie - powiedziała uśmiechając się ciepło i powoli ruszając.
Do szkoły dojechałyśmy w niecałe 10 minut.
- Ale gnałaś - powiedziałam tylko tyle na temat jazdy Nancy. Która tylko cicho się zaśmiała ruszając w stronę wejścia do szkoły. Szłam powoli za nią. W myślach cały czas siedział mi ten dziwny sen. Ten chłopak. I wtedy stało się coś strasznego. Z wrażenia aż upuściłam torebkę, z której wszystko się wysypało...
Co się takiego stało? Co takiego zobaczyła Caroline?
Tego dowiecie się wkrótce xoxo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz